Mieszkańcy osiedla robotniczego w Koniecpolu skierowali do mnie list w sprawie "nielegalne spożywanie alkoholu w Koniecpolu". Z uwagi na to, iż nikt nie chce im pomóc w tym problemie, poniżej publikuję to, co otrzymałem na skrzynkę redakcyjną.
PAWEŁ GĄSIORSKI
Drodzy Państwo zwracamy się do was z bardzo gorącą prośbą o zajęcie się problemem spożywania alkoholu w miejscach do tego nieprzeznaczonych, na terenie Osiedla Robotniczego w Koniecpolu. Obecnie na terenie Osiedla znajduje się kilka sklepów które są z nazwy: „Ogólnospożywcze”, lub „Spożywczo – Monopolowe”.
Nazwy te są jednak mylne ,gdyż głównym artykułem codziennego użytku ,a co za tym idzie przedmiotem sprzedaży jest alkohol (wódka, wino czy piwo). Artykuły spożywcze takie jak: pieczywo, mięso czy wędliny są sprzedawane przy okazji jako dodatek do wyrobów alkoholowych. Sklepy prowadzące sprzedaż alkoholu działają na podstawie koncesji wydawanych przez władze gminy( w przypadku Koniecpola wydane przez poprzednie władze). Czy jednak poprzednie władze Koniecpola wydając koncesje na handel alkoholem każdemu podmiotowi który o taką koncesje wystąpił nie złamały prawa? Dlaczego o tym piszemy? Chcemy się skupić na sklepach znajdujących się przy ulicy Robotniczej, gdyż znajdują się one przy samych wejściach do klatek schodowych, w pobliżu ich znajdują się: place zabaw, przedszkole czy szkoła.
Czy koncesje wydawane podmiotom operującym handlem w tak newralgicznych miejscach zostały wydane zgodnie z prawem? Taki problem Naszym zdaniem nie występuje w przypadku sklepu zlokalizowanego przy ulicy Szkolnej, Restauracji Marion czy działającego jeszcze nie tak dawne sklepu na pawilonach przy ulicy Robotniczej. Podmioty te działają w oddaleniu od bezpośredniego sąsiedztwa bloków i nie nastręczają mieszkańcom kłopotów. W przypadku pozostałych sklepów działających przy ulicy Robotniczej mieszkańcy pobliskiego Osiedla ponoszą duże koszty społeczne jakie prywatni właściciele czerpiący zyski z handlu alkoholem przerzucają na lokalną społeczność.
Częstym zjawiskiem są awantury czy utarczki słowne jakich dopuszczają się klienci sklepów monopolowych w ich okolicy. Powszechnym zjawiskiem zwłaszcza jesienią czy zimą jest spożywanie alkoholu na terenie klatek schodowych oraz w piwnicach bloków sąsiadujących ze sklepami. Osoby spożywające alkohol w tych miejscach oprócz często agresywnych zachowań wobec lokatorów bloków ( w tym zaczepek) pozostawiają po sobie śmieci w postaci: niedopałków papierosów, paczek po nich, butelek po alkoholu.
Częstym zjawiskiem jest także załatwianie potrzeb fizjologicznych poprzez oddawanie moczu czy kału w piwnicach. Osoby spożywające alkohol we wskazanych miejscach dokonują pod wpływem alkoholu uszkodzeń elementów wyposażenia klatek schodowych oraz piwnic . Naszym zdaniem wyjściem z tej nie wygodnej sytuacji byłoby cofnięcie koncesji na handel alkoholem podmiotom usytuowanym przy samych wejściach do klatek schodowych bloków ( chodzi tutaj o cztery sklepy które są w taki sposób rozlokowane przy ulicy Robotniczej).
Inny sposób to nieodnawianie koncesji tym podmiotom. Koncesje są wydawane na kilka lat i władze gminy wcale nie muszą ich odnawiać. Wreszcie można zmienić sposób funkcjonowania sklepów w ramach koncesji na handel alkoholem: rozszerzyć koncesje na możliwość spożywania zakupionego alkoholu na terenie sklepów. Dzisiaj mamy do czynienia z patologiczną sytuacją: właściciele sklepów mają koncesje na sprzedaż alkoholu natomiast klienci nie mogą go spożywać na terenie sklepu gdyż jest to zabronione. Co więc robią klienci sklepów spożywczo – monopolowych? Spożywają zakupiony alkohol na klatkach schodowych i w piwnicach bloków sąsiadujących ze sklepami, tak najłatwiej. W przypadku restauracji Marion czy sklepu przy ulicy Szkolnej ten problem nie występuje gdyż zakupiony alkohol można spożywać na miejscu, co powinno stanowić modelowe rozwiązanie dla regulacji w zakresie handlu alkoholem na terenie naszej gminy.
Inna kwestia to sprzedaż alkoholu osobom nieletnim co stanowi jawne naruszenie zapisów ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Dlaczego kwestia ta jest tak istotna? Większość z małych sklepików których klienci sprawiają mieszkańcom tyle problemów powstała po przemianach społeczno – gospodarczych z przełomu lat80 – tych i 90- tych XX wieku, gdzie złamano monopol ówczesnego GS na handel. Wtedy sklepy te były dla mieszkańców błogosławieństwem, dzisiaj już nie są, gdyż poprzednie władze bezmyślnie zaczęły przyznawać koncesje na alkohol właścicielom sklepów. Pierwotnie kiedy sklepy nie handlowały alkoholem tylko spożywką problem z jakim się zwracamy praktycznie nie występował.
W świetle przytoczonych faktów prosimy Was o zajęcie się tą ważną dla Nas sprawą.
Z wyrazami szacunku mieszkańcy Osiedla robotniczego.
A co maja robic ci ludzie ,brak pracy i nikt z tym nic nie robi, niech urzednicy zaczna myslec w tym kierunku a problem z piciem alkocholu sam sie rozwiaze
Dawno nie czytałem nic równie głupiego, pani,która to napisała powinna podpisać się imieniem i nazwiskiem .Ludzie pili i pić będą, jak nie kupią na Robotniczej to kupią w Biedronce. Nikogo na siłę się nie wychowa.
Fakt, dawno tak głupiej wypowiedzi jak powyżej osobnika “Obcy”, nie czytałam.Idąc tym tropem myślowym nie ma sensu wsadzać ludzi do więzienia, gdyż “na siłę nikogo wychować się nie da”
Wyjście jest bardzo proste z tej sytuacji.Trzeba złożyć Petycje do Burmistrza miasta o cofnięcie koncesji na sprzedaż alkoholu w konkretnych punktach.To gospodarz terenu czyli Burmistrz ustala kto ,dostanie, a kto nie, takie zezwolenie.Dobrze byłoby jeszcze zasięgnąć opinii miejscowego Komendanta Policji o prowadzonych w tamtym rejonie interwencjach.Tu sprawa jest króciutka.Nie może być tak, że kilku pijaczków bedzie decydować o spokoju większości ludzi.
Chcecie mieć spokój zróbcie porządek z pijaczkami, albo oni zrobią z Wami.,.
Szanowna Pani pan obcy ma racje, to nie chodzi gdzie kupią bo jak nie na blokach to w biedronce. Albo u bimbrownika których pewnie nie brakuje nawet w blokach. Chodzi o to ze ci ludzie mają taki styl życia, i tego się nie zmieni. W każdym mieście i na każdym osiedlu tak jest. Nie mają pracy bo nie chcą mieć a nie dlatego ze nie mogą jej znaleść. A mieszkając na osiedlu trzeba się liczyć z rożnym przekrojem społecznym niestety, czy to Koniecpol czy Warszawa. Tutaj edukacja ani zabieranie koncesji nic nie zmienią. Bo kupią gdzie indziej a przyjdą wypić do Pani klatki bo tam pili od lat i tam im najlepiej smakuje
Szanowna Pani pan obcy ma racje, to nie chodzi gdzie kupią czy na osiedlu czy w Dino czy u bimbrownika których pewnie nie brakuje nawet w blokach. Chodzi o to ze ci ludzie mają taki styl życia, i tego się nie zmieni. W każdym mieście i na każdym osiedlu tak jest. Nie mają pracy bo nie chcą mieć a nie dlatego ze nie mogą jej znaleść. A mieszkając na osiedlu trzeba się liczyć z rożnym przekrojem społecznym niestety, czy to Koniecpol czy Warszawa. Tutaj edukacja ani zabieranie koncesji nic nie zmienią. Bo kupią gdzie indziej a i tak przyjdą wypić do Pani klatki bo tam pili od lat i tam im najlepiej smakuje
Mam iść do Maroniu, zapłacić za piwo 5zł i dostać brudną szklankę z zaciekami? Proponuj, żeby ktoś wytrzeźwiał, zanim zacznie pisać takie artykuły. Bo włos na głowie się jeży. Typowa reklama upadłej restauracji. Weźcie się za siebie, albo sanepid was odwiedzi!